Nukitsamees 1981

Inspirowany estońskimi podaniami ludowymi film o dzieciach i leśnych stworach.
W 1920 roku po raz pierwszy wydano książkę „Nukitsamees” Oskara Lutsa. Ma ona w Estonii status kultowy – przez niemal sto lat była kilkunastokrotnie wznawiana. Na jej podstawie nakręcono dwie ekranizacje filmowe i zrealizowano pięć spektakli teatralnych. Pierwsza ekranizacja z 1960 r. to film kukiełkowy. Natomiast w 1981 r. odważono się stworzyć wersję aktorską. Niestety, jak można się domyśleć, efekty specjalne nie są mocną stroną tej produkcji. Jej największymi zaletami są natomiast świetne piosenki (wiele z nich w wykonaniu dzieci) oraz sympatyczna rola pięcioletniego Egerta Solla, jako tytułowego małego diabełka – Nukitsameesa.
Egert Soll film Nukitsamees
Opis fabuły:
Jedenastoletni Kusti (Ülari Kirsipuu) i jego młodsza siostra Iti (Anna-Liisa Kurve) gubią się w lesie. Kiedy zapada zmrok i wydaje się, że trzeba będzie spędzić noc pod gołym niebem, zjawia się tajemnicza starucha, która obiecuje, że poprowadzi ich do domu. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że rodzeństwo trafiło do chaty leśnych diabłów. Te niegodziwe i odrażające nocne stworzenia zmuszają Kustiego i Iti do ciężkiej pracy. Chłopiec musi rąbać drewno i karmić świnie, a dziewczynka opiekować się ich dzieckiem – nieznośnym diabełkiem Nukitsameesem (Egert Soll). Kiedy Kusti decyduje się wraz z siostrą uciec, okazuje się że, Nukitsamees bardzo się przywiązał do Iti i chce iść wraz z nimi. Czy uda się wychować małego niegrzecznego brudaska na porządnego wiejskiego chłopca?
Moja ocena: 9/10 („rewelacyjny”)
Można się spotkać z co najmniej dwoma wersjami filmu. Estońskie DVD (które zawiera czarno-biały reportaż o filmie) jest zaskakująco kiepskiej jakości. W internecie można za to znaleźć kopię avi (zdjęcia z niej zaprezentowano poniżej), która ma znacznie lepszy kontrast, ostrość i nasycenie barw. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że kopia ta zawiera masę dodatkowych scen, których nie ma w wersji oryginalnej (np. ujęcie Egerta Solla stojącego w balii). Wiele z nich wygląda jak współczesne przebitki dodane, żeby poprawić mankamenty montażu. A może po prostu ta pierwsza kopia została przemontowana? W każdym razie druga wersja jest znacznie lepsza niż estońskie DVD:

Dodaj komentarz