Szkoła życia (L’Ecole Buissonniere) 2017

Nostalgiczna opowieść o pierwszych dziecięcych odkryciach i tajemnicach, o dorastaniu i dojrzewaniu, życiu w harmonii z innymi ludźmi i przyrodą

Paul to mały sierota umieszczony po śmierci ojca w podparyskim sierocińcu. Pewnego dnia przyjeżdża do niego tajemnicza kobieta Celestine, która wg dokumentów jest jego najbliższą żyjącą krewną. Celestine widząc, jak chłopiec jest traktowany i w jakich żyje warunkach, zabiera go w długą podróż do miejsca gdzie się urodził. Wiejska chata w której mieszka Celestine wraz z mężem Borelem leży tuż przy majątku zależącym do hrabiego. Paul odkrywa nowy dla siebie świat całkowicie odmienny od brudu i hałasu miasta, jest to świat rozległych dzikich ostępów, gęstych lasów pełnych dzikiej zwierzyny, kłusowników i łapiących ich leśniczych. Młodzieniec z zachwytem i onieśmieleniem odkrywa, że całe wakacje spędzi na poznawaniu tych rozległych i kuszących terenów, zaprzyjaźnia się z prostodusznym Totochem, który żyje w barce i trudni się kłusownictwem.

Paul w trakcie długich letnich miesięcy, zanim będzie musiał pójść do szkoły przeżywa wakacyjną przygodę. Poznaje rówieśniczkę z pobliskiego romskiego taboru, stara się odkryć tajemnicę swojego pochodzenia, poznaje też tajniki łowiectwa i małe ludzkie sekrety. Film „Szkoła życia” pokazuje w głęboko humanistyczny sposób, że nie ma bieli i czerni, lecz odcienie szarości, że każdy człowiek ma swoje słabości i tajemnice, które chce przed innymi skryć, że kłusownictwo niekoniecznie oznacza grabieżcze zawłaszczanie, a życie w harmonii z przyrodą nie wyklucza zabijania i pożywiania się zwierzętami.

Moja ocena: 9/10 („rewelacyjny”) Film „Szkoła życia” to ekranizacja autobiograficznej powieści Nicolasa Vaniera, która już w marcu będzie mieć polską premierę. Vanier jest znany z trylogii „Bella i Sebastian” na podstawie klasycznej powieści Cecile Aubry. Film można było zobaczyć na kilka festiwalach w 2018 roku w polskiej wersji językowej. Zdecydowanie jeden z najlepszych filmów roku

3 Comments

Add Yours

Książkę zamierzam kupić na premierę, strasznie jestem jej ciekaw po zobaczeniu ekranizacji.
Prawda, film jest z polskim dubbingiem. Musiałem się chwilę zastanawiać, czy faktycznie oglądaliśmy wersję zdubbingowaną – a skoro tak, to
ten musiał być dobry, bo o złym bym pamiętał, nie należę do wielkich miłośników podkładania głosów pod bohaterów filmów aktorskich 😀

Potwierdzam, robimy coraz lepszy dubbing 🙂 Tylko żeby się nie okazało, że książka nudna jak flaki z olejem 😀

To blisko 400 stron lektury, więc jeśli rzeczywiście okaże się nudna jak flaczki z olejem… ups :p Oby nie!
BTW: skąd mi się wziął ten SpikoWap zamiast SpokoWap, to ja nie wiem. Tak mi podpowiedziało autouzupełnianie :p

Dodaj komentarz