Akcja filmu dzieje się w 1521 roku w Antwerpii, mieście w którym dynamicznie rozwija się epokowy wynalazek druku. Jednoczenie w europejskim społeczeństwie narasta bunt wobec takich praktyk kościoła jak czczenie świętych figur i relikwii, kupczenie odpustami i chciwość księży. Duchowym przywódcą i inicjatorem późniejszego rozłamu jest katolicki teolog Luter, który wzywa chrześcijan do porzucenia bałwochwalczych zwyczajów. Jeden z ostatnich listów Lutra, tuż przed pojmaniem jego autora przez Świętą Inkwizycję, dostaje się w ręce holenderskiego drukarza Klaasa Voetena. Jego ciekawski syn Storm, bacznie obserwuje wydarzenia. Chłopiec odkrywa, że drukowanie nieprawomyślnych ksiąg ściąga na drukarzy gniew Inkwizytora, z rozkazu którego stosy druków są publicznie palone, a drukarze wrzucani do więzień. Kiedy następuje nalot na drukarnię ojca, Storm zawija w płótno matrycę z listem Lutra i ucieka chroniąc ją przed zniszczeniem. Podczas ucieczki spotyka swoją rówieśnicę Marieke, która kradnie matrycę i zbiega z nią do kanałów.
Moja ocena: 10/10 („arcydzieło”) Epickie dzieło holenderskiego speca od kina młodzieżowego Dennisa Botsa („Sekrety wojny”) solidnie umocowane w historycznych i psychologicznych realiach epoki. „Storm” łamie stereotypy obecnością silnej kobiecej postaci, oszałamia realizmem scenografii i niezwykłymi zwrotami akcji, które uwiarygadniają historię, a także stanowi prawdziwy hymn ku wolności słowa, bo pokazuje prawdziwe oblicze cenzury. Warto!