Grand Hotel 2016

Pisarz w kryzysie zaprzyjaźnia się z samotnym chłopcem z zespołem Tourette’a, synem pokojówki

Axel Farstad był niegdyś uznanym pisarzem, który cieszył się sławą. Teraz jednak jest w poważnym kryzysie. Stał się zgorzkniałym, samotnym człowiekiem, który nie potrafi już pisać. Alkoholizm i konflikt z całym światem zniszczyły go doszczętnie, a jego talent dawno przepadł. Agent Axela odmawia mu kolejnych zaliczek na powieści, których nigdy nie kończy. Dodatkowo, lekarze nie dają mu żadnej nadziei, twierdząc, że jego organizm jest wyniszczony przez lata uzależnienia.

Mimo to Axel wierzy, że odzyska natchnienie, jeśli zamieszka w specjalnym apartamencie „królewskim” w Grand Hotelu – miejscu, które w przeszłości zawsze przynosiło mu inspirację. Jednak tym razem jego sytuacja finansowa jest tragiczna, a brak pieniędzy doskwiera mu coraz bardziej.

Podczas pobytu w hotelu Axel przypadkowo spotyka chłopca o imieniu Noah (Håkon Bøhmer), który go przedrzeźnia na hotelowej kanapie. Chłopiec okazuje się synem Hannah, samotnej matki i pracowniczki hotelu, która zmuszona jest zabierać go do pracy. Axel szybko dostrzega w tym spotkaniu sposobnośc na osiągnięcie własnych celów. Skoro Hannah potrzebuje kogoś do opieki nad synem, a on desperacko pragnie powrotu do apartamentu, to może warto zaproponować korzyść za korzyść.

Axel proponuje więc Hannah układ: on zajmie się Noah, a w zamian otrzyma dostęp do lokalu. Początkowo umowa wydaje się korzystna – Axel zyskuje upragnione miejsce do pracy, a Hannah odrobinę wytchnienia. Jednak w miarę upływu czasu sytuacja zaczyna się komplikować. Axel, który jest nieprzyzwyczajony do odpowiedzialności, szybko odkrywa, że opieka nad chłopcem nie jest tak prosta, jak można by się spodziewać, a jego plan na powrót do dawnej formy pisarskiej napotyka liczne przeszkody.

Moja ocena: 8/10 („bardzo dobry”) Świat czasem splata losy tych, którzy czują się wykluczeni, prześladowani i nieszczęśliwi. Nie zawsze prowadzi to do jakiejś zmiany, ale bywa, że takie spotkanie pozwala spojrzeć na własne cierpienie z innej perspektywy. Nagle zaczynamy dostrzegać, że nie jesteśmy sami, a nasze życie może zyskać sens, gdy staniemy się wsparciem dla kogoś równie nieszczęśliwego.

Film „Grand Hotel” doskonale ukazuje taką przemianę w zupełnie nieoczekiwanym miejscu. Wśród przepychu luksusowego hotelu – z jego złoconymi ramami, wytworną kuchnią i eleganckimi wnętrzami – pojawia się szansa na wzruszającą, choć niełatwą przyjaźń. „Grand Hotel” to komediodramat z gatunku „feel good movies”, pozostawia widza w przeświadczeniu, że jednak zdarza się dobro i nie zawsze „piekłem są Inni”.

Dodaj komentarz