Zimowe wakacje (La Classe de neige) 1998

Ekranizacja Emmanuela Carrère o nastolatku, w którym budząca się seksualność miesza się z koszmarami i napadami lęku podczas szkolnej wycieczki

Nicolas jedzie na zimowy obóz narciarski. Chłopiec jest przerażony doniesieniami w telewizji o wypadku w którym kilkanaścioro dzieci spłonęło żywcem. Nadopiekuńczy rodzice jeszcze podsycają w nim liczne obawy. Ojciec Nicolasa odwozi go samochodem do ośrodka, gdzie pozostałe dzieci już dojechały autokarem. Z powodu roztargnienia ojciec pozostawia syna na miejscu bez bagażu i odjeżdża. Osamotnienie chłopca i jego przerażenie podsyca jeszcze śmiertelny wypadek drogowy, jakiego byli świadkiem wraz z ojcem w drodze. Nicolas boi się również, że skompromituje się w oczach kolegów tym, że zmoczy łóżko.

Na miejscu Nicolas nieoczekiwanie zaprzyjaźnia się z wyglądającym na łobuza rówieśnikiem Hodkannem, który okazuje się przyjacielski i sympatyczny. Chłopiec zaczyna jednak przeżywać krwawe wizje, zarówno na jawie, jak i podczas snu, zaczyna też dojrzewać seksualnie, co jeszcze bardziej pogłębia jego wyobcowanie i strach.

Moja ocena: 8/10 („bardzo dobry”) Jak na rasowy dreszczowiec przystało Claude Miller stopniowo dozuje napięcie. Film jest pełen psychoanalitycznych tropów i zagadkowych wizji. Można go analizować na wiele sposobów. Niejednoznaczny, nieco mroczny, ascetyczny, wywrotowy obraz dojrzewania wrażliwego i uważnego nastolatka. Wiele scen na długo pozostaje w pamięci. Dużą zaletą filmu są też wysmakowane zdjęcia i mistrzowski scenariusz.

Podobne:

Film wydaje się podobny tematyką do włoskiego dramatu Mężczyzna w dziecku (Piccoli fuochi) z 1985 r.

Dodaj komentarz